fbpx

Pracodawcy Pomorza

ENenglish

Komentarze dotyczące doniesienia przeciwko Hydrobudowa Polska S.A.

MAŁY PRAWNY DYLEMAT

   Na początek trochę semantyki. Przedsiębiorca to brzmi dumnie. Oznacza kogoś, kto stawia przed sobą zadania, podejmuje wyzwania, daje pracę itp. Przedsiębiorczość w Polsce to wręcza misja społeczna… Co innego biznesmen. To określenie jest raczej pejoratywne i w potocznym rozumieniu oznacza kogoś kto jak ten holenderski trener robi wszystko tylko dla pieniędzy. A to przecież grzech, chyba że buduje się kościół czy inną plebanię. Nieprzypadkowo gracze giełdowi każą nazywać siebie „inwestorami”.

   Teraz trochę eufemizmu. Nierzadkim zjawiskiem w polskim biznesie są fortuny powstałe wyłącznie w wyniku obracania kapitałem.  Tanio kupić, drogo sprzedać, zysk szybko zainwestować w podobny interes gdyż to rokuje szybszy przyrost kapitału niż budowa fabryk. Nawet gdy są to fabryki taniego wina. Staropolskie porzekadło przestrzegało: Pan Bóg dał kupca a diabeł faktora, co niekoniecznie jest całą prawdą o zjawisku pośrednictwa finansowego. Na pewnym etapie rozwoju ekonomicznego jest wręcz niezbędne. Źle zaczyna być gdy jest ono traktowane instrumentalnie jako narzędzie nacisku ekonomicznego. Można to ująć tak: pośrednictwo tak – wypaczenia nie.

   Pytanie retoryczne. Czy to „niewidzialna ręka rynku” sprawiła że  Hydrobudowa Polska S.A.   nie wypłaciła 49 000 000 zł, dostawcom i podwykonawcom Trasy Słowackiego w Gdańsku? Zbyt dużo tu zbiegów okoliczności aby nie odnieść wrażenia że środki finansowe przelane na ten cel przez inwestora czyli miasto Gdańsk zostały przekierowane na inny biznesowy cel. Wszyscy kojarzą to z zakupem firmy „Rafako” przez PBG S.A. w skład którego wchodzi Hydrobudowa. Podejrzenia uwiarygodnia fakt, że Gmina Miasta Gdańsk próbowała temu przeciwdziałać przelewając środki bezpośrednio na konta podwykonawców. Kres tym zabiegom położyło ogłoszenie upadłości przez kilka z firm wchodzących w skład grupy PBG S.A. Niektóre z możliwością zawarcia układu.

   Co sądzić o tzw. „upadłości układowej”? Może to niekiedy jest jedyna szansa na odzyskanie przynajmniej części należności przez wierzycieli, ale coraz częściej jest to instrument zmuszania wierzycieli do rezygnacji z części swoich pieniędzy. Najlepsze w tym „myku” jest to, że nie niesie w praktyce konsekwencji dla „upadającego” który z chwilą zebrania podpisów pod układem może zastosować „powtórkę z rozrywki”.

   Mała dygresja.  Wiadomość o ogłoszeniu upadłości układowej to dla „inwestorów giełdowych” z reguły dobra wiadomość. Taka była dla akcji PBG.

   Reasumując sytuację prawną:

-Prawo zmusza do płacenia (miasto Gdańsk Hydrobudowie).

-Prawo pozwala nie płacić (Hydrobudowa podwykonawcom).

-Prawo wydaje się być bardziej surowe dla kogoś kto –dajmy na to – posądza biznesmena o kradzież , niż sama kradzież. Do takiego wniosku skłania oględność z jaką Pracodawcy Pomorza sformułowali wniosek do Prokuratora Generalnego RP w sprawie nieprawidłowości przy budowie Trasy Słowackiego. W zawiadomieniu piszą o „podejrzeniu popełnienia przestępstwa” i proszą o „podjęcie z urzędu działań wyjaśniających ew. naruszenia prawa”. Co by znaczyło że nie wierzą w celowość udania się do Sądu. Z drugiej strony prawnicy podkreślają że polskie prawo nie jest precedensowe i w praktyce każdy wyrok jest możliwy. (Nie odnosimy się tej chwili od kwestii sprawiedliwości). w

   Ciśnie się fundamentalne pytanie. Co robić? Np. co robić aby młodzi Polacy zechcieli zakładać swoje przedsiębiorstwa w kraju? Albo żeby budowali fabryki zamiast ograniczać się do gry na giełdzie?

   Chyba nie obejdzie się bez zmian. Im szybciej tym lepiej.

 

Autor: Janusz Baran