fbpx

Pracodawcy Pomorza

ENenglish

Historia przemytu na Bałtyku – wystawa „Brylanty w orzechach” na „Sołdku” – statku NMM

 

Przemyt w polskich portach Bałtyku, w tym w Gdańsku i Gdyni, istniał odkąd one powstały. Zmieniały się jednak metody oraz lista najczęściej przemycanych towarów. Jak to wyglądało kiedyś, jak obecnie,  na co uważać, aby niechcący nie stać się tzw. przemytnikiem wakacyjnym, można dowiedzieć się z wystawy dostępnej na statku-muzeum „Sołdku” zacumowanym na nabrzeżu Ołowianki, która będzie czynna do końca września tego roku. 

 

Brylanty w orzechach, złote monety w obcasach

Kiedyś przemytnicy byli bardziej pomysłowi, obecnie są bardziej brutalni. Oglądamy historyczne eksponaty.

 

 

Kto ma najlepszego nosa…

Wystawę zorganizowała Krajowa Administracja Skarbowa we współpracy z Narodowym Muzeum Morskim. Mówili o niej podczas wernisażu przedstawiciele tych instytucji.

 

 

Od prawej: wicedyrektor Narodowego Muzeum Morskiego Marcin Westphal, Barbara Bentkowska-Cela z Izby Administracji Skarbowej w Gdańsku, Artur Sobczak – kustosz Izby Pamięci Cła i Skarbowości

 

Od przedstawicieli pomorskiej Krajowej Administracji Skarbowej dowiedzieliśmy się jakie są aktualne zjawiska w kategorii przemytu. Jest on obliczany na masową skalę. Jego organizatorzy starają się nielegalnie wwozić papierosy beż akcyzy – rekord przechwyconego przez służby skarbowe ładunku to 33 mln sztuk, alkohole i narkotyki. Ta ostatnia branża jest wyjątkowo kryminogenna. Do przemytu ładunków z Rotterdamu używa się psów, którym zaszywa się w jamie brzusznej woreczki z narkotykiem, a po dostarczeniu zwierzęcia do portu docelowego, zwierzę się po prostu zabija. Atrakcyjne damy schodzą na ląd z implantami biustu – wykonanymi z narkotyków. Wykorzystuje się uchodźców, którzy za możliwość dotarcia do Europy, zamiast opłacania się organizatorom tego procederu, przewożą narkotyki. Szantażuje się ludzi, grożąc zabiciem kogoś z najbliższej rodziny, jeśli ktoś nie zechce być tzw. kurierem. Połykanie woreczków z narkotykiem i przewożenie ich we własnym ciele, to już działanie standardowe. Nielegalne ładunki umieszcza się w różnego rodzaju elementach drewnianych. Najtrudniejsze do wykrycia są ładunki wwożone w na pokładach kontenerowców, bo biorąc pod uwagę wielkość statków i skomplikowaność wnętrz, trudne do wychwycenia. Stosuje się różnego rodzaju nowoczesne metody, łącznie z prześwietleniami promieniami rentgena, owocna jest współpraca służb międzynarodowych, a okazuje się, że najlepszym tropicielem może być dobrze wyszkolony kundelek. Jeden taki pojawił się wraz z opiekunką na wernisażu. Ten ma najlepszy nos!


Anna Kłos