fbpx

Pracodawcy Pomorza

ENenglish

Jakie są szanse dla Polski na skorzystanie z offshore?

 

Rozkręcana już budowa morskich farm wiatrowych na Bałtyku to wyzwanie dla polskich portów, przemysłu i nauki. Łatwo nie będzie. Należy stanąć do konkurencji z zagranicznymi podmiotami, mającymi już w tej dziedzinie duże doświadczenie.

Polskie porty morskie muszą  jak najszybciej przeprowadzić  wielomiliardowe inwestycje infrastrukturalne. Czy uda się uzyskać potrzebne wkłady finansowe z Krajowego Planu Odbudowy? I czy nawet mając potrzebne pieniądze, zdążymy z realizacją tych inwestycji?

 

Zgodnie ze strategicznym dokumentem „Polityka Energetyczna Polski do 2040 roku”, na Bałtyku w ciągu następnych 10-15 lat powstać może co najmniej tysiąc turbin wiatrowych, a koszt inwestycji może sięgnąć nawet 160 mld złotych.

 

Aby farmy na Bałtyku powstały, potrzebne jest  portowe zaplecze logistyczno-infrastrukturalne, zapewniające przygotowywanie elementów farm, składowanie, transportowanie i samą instalację. Na razie go nie mamy.

Budowa pierwszej farmy wiatrowej na Bałtyku ma ruszyć w 2023 roku, a więc przed planowanym oddaniem do użytku terminala instalacyjnego w Porcie Gdynia. Ma on powstać przed czwartym kwartałem 2024 roku. TRAKTOWANY JEST JAKO PROWIZORYCZNY, BO TEN WŁASCIWY PLANOWANY JEST W PORCIE ZEWNĘTRZNYM , który ma zostać ukończony do końca 2025 roku, a operacyjnie funkcjonować od 2026 roku. To inwestycja na miarę przedwojennych dokonań inżynierów Kwiatkowskiego i i Wendy. Port instalacyjny ma zajmować 30 ha powierzchni i posiadać nabrzeże zdolne do przyjęcia dwóch jednostek instalacyjnych w tym samym czasie.

 

A jeśli nie zdążymy z inwestycjami w Porcie Gdynia?

Jeżeli budowa portu instalacyjnego będzie się ślimaczyć, a ponieważ budowanie farm wiatrowych na Bałtyku u naszych wybrzeży musi trzymać się wyznaczonego harmonogramu, istnieje zagrożenie, że przynajmniej pierwsze farmy wiatrowe (budowane w latach 2023-2027), będą musiały korzystać z portów zagranicznych, Numerem jeden na liście jest niemiecki port Mukran, położony we wschodniej części wyspy Rugia. JEGO INFRASTRUKTURA OSTATNIO ZOSTAŁA MOCNO ROZBUDOWANA I UNOWOCZEŚNIONA, ponieważ  dzięki jego położeniu i istniejącej infrastrukturze kolejowej, Gazprom z partnerami wybrali go jako główny hub instalacyjny zarówno gazociągu Nord Stream 1 jak i Nord Stream 2. Mukran będzie również portem instalacyjnym dla polsko-duńskiego gazociągu Baltic Pipe. Dodatkowo port ten już został przećwiczony w offshore, ponieważ  jest portem instalacyjnym dla niemieckiej morskiej farmy wiatrowej Arkona, która znajduje się niespełna 40 km na północny wschód od Rugii.

Numerem drugim może być port Ronne, usytuowany na zachodnim wybrzeżu duńskiej wyspy Bornholm. Posiada on 15-hektarową powierzchnię składową oraz nabrzeże przygotowane do obsługi statków instalacyjnych. Ma doświadczenie w offshore, ponieważ jest portem instalacyjnym dotychczas największej morskiej farmy wiatrowej na Bałtyku – Kiegers Flak, o docelowej mocy zainstalowanej 600 MW.

 

Coraz mniej czasu, coraz mniej szans

Nie chodzi tylko o czas. Nie jesteśmy w stanie budować tych farm wyłącznie przez firmy polskie.  Dlatego zarówno w przypadku technologii, finansowania, jak organizacji budowy farm, polskie kompanie energetyczne, zaangażowane w budowę, będą musiały dostosować się do swych zagranicznych partnerów. W przypadku duńskiego Ørsted, który jest partnerem PGE w projektach Baltica-2 oraz Baltica-3 w formule 50/50, mogą pojawić się sugestie, aby skorzystać z duńskiego, przygotowanego już portu w Ronne. Szczególnie, że termin operacyjnego funkcjonowania farmy Baltica-3 zaplanowany został na 2026 rok. PGE zapewnia, że chciałaby, aby portem instalacyjnym został polski podmiot, ale dobre chęci mogą  nie wystarczyć w kontekście wymogów Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

 

Oddanie farmy do użytku nie kończy sprawy

Zaczyna się eksploatacja, czyli obsługa instalacji i ich serwis. W projekcie Krajowego Planu Odbudowy, portami eksplatacyjnymi mają być Ustka oraz Łeba. Tu też potrzebne są inwestycje: pogłębienie torów wodnych, modernizacja i rozbudowa falochronów oraz dostosowanie nabrzeży do przyjmowania statków obsługowych farmy. Łącznie na dostosowanie infrastruktury portowej w Gdyni, Łebie i Ustce, Polska może liczyć na 437 mln euro pochodzących ze środków z europejskiego funduszu odbudowy. Reszta środków  pochodzić będzie z budżetu państwa oraz ze środków własnych inwestorów. Projekty mają być realizowane w formule PPP (partnerstwo publiczno-prywatne).

 

Na czym jednak skorzystamy

Własne, w międzyczasie doinwestowane porty, stworzą szanse  uformowania  znaczących łańcuchów dostaw materiałów i komponentów potrzebnych do budowy i obsługi morskich instalacji, Mogą one pochodzić od lokalnych dostawców. W efekcie dają szanse na rozwój już funkcjonujących segmentów polskiej gospodarki. Chodzi też o miejsca pracy. Michał Kurtyka, Minister Klimatu i Środowiska podczas konferencji DISE w 2020 roku powiedział, że sektor offshore wind może wygenerować ponad 60 tys. wysokopłatnych miejsc pracy, głównie w regionach nadmorskich. Warto również mieć na uwadze, że poza Polską swoje ambitne plany rozwoju offshore wind mają państwa nadbałtyckie, które potencjalnie mogłyby skorzystać nie tylko z naszych doświadczeń, ale również technologii czy usług portów.

 


Anna Kłos ( w oparciu o materiały z róźnych źródeł)