Najpierw – pod koniec listopada br., czciliśmy w Galerii Glazów przy Długim Targu podwójne urodziny Skorpionów. Okazało się, że w tym samym dniu, choć w innych latach, przyszły na świat dwie osoby spod tego zodiakalnego znaku – Barbara Glaza – współwłaścicielka Galerii, utalentowana menedżerka i promotorka artystów oraz Czesław Tumielewicz – niesłychanie popularny (i pracowity) artysta sztuk plastycznych, grafik, malarz profesor gdańskiej ASP, dla tzw. krewnych i znajomych królika po prostu Tumiel.
Artysta, zgodnie ze swym zwyczajem, wystąpił w czerwonym garniturze, czarnym meloniku i zaczął przyjmować licznie przybyłych gratulantów, którzy pospieszyli z życzeniami z okazji 80-tki jego urodzin. Trwało to ponad pół godziny. Pani Basia , choć trochę przez artystę zdominowana, nie czuła się jednak z tego powodu urażona, wręcz przeciwnie – uradowana, bo na ścianach Galerii zawiesiła, prócz kolekcji dzieł mistrza, który (jak nam wyznał swych dzieł nie liczył, ale jest ich z pewnością ponad 5 tysięcy), także swój portret wykonany jego ręką. Co prawda ani ona, ani żadna inna kobieta świata nie mogła się równać z Brydzią – jego ulubioną modelką i muzą od lat co najmniej 20, która jest ulubionym tematem dzieł artysty.
OKAZAŁO SIĘ, ŻE TO BYŁ DOPIERO POCZATEK JUBILEUSZOWYCH UROCZYSTOŚCI TUMIELA
W dniu finisażu wystawy, czyli w połowie grudnia, artystę Czesława Tumielewicza spotkał kolejny honor. Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury w imieniu Pani Aleksandry Dulkiewicz – Prezydent Miasta Gdańska – wręczyli mu: Andrzej Stelmasiewicz – przewodniczący Komisji Kultury i Promocji w Radzie Miasta Gdańska, przewodniczący Kapituły Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury oraz Ewa Adamska – Kierownik Referatu ds. Mecenatu Kultury Urzędu Miasta Gdańska
Poplotkujmy o Jubilacie
Czesław Tumielewicz urodził się w 1942 w Lidzie, w rodzinie ziemiańskiej, i w dalszym ciągu żywi sentyment do tej ziemi (teraz we władztwie prezydenta Łukaszenki). Nic zatem dziwnego, że bardzo serdeczne życzenia dalszego rozwoju talentu złożyła mu Jadwiga Kopeć, która od wielu lat jest prezesem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lidzkiej a sam jubilat kilkakrotnie uczestniczył w wyprawie na te tereny, organizowane przez nią.
Repatriowany wraz z rodzicami, od maja 1945 roku mieszkał w małych miasteczkach Wielkopolski, od 1954 w Bydgoszczy, a od 1961 w Gdańsku, gdzie studiował architekturę i malarstwo (prof. A. Gerżabek, prof. W. Lam, doc. A. Fiszerowa), w PWSSP w Poznaniu grafikę artystyczną (litografia prof. L. Mianowski, malarstwo prof. T. Brzozowski). W 1968 ukończył studia na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej,. Studiował również w Pracowni Malarstwa prof. L. Mianowskiego w PWSSP w Poznaniu (dyplom w 1978).Zaczynał od happeningu, sztuki konceptualnej, miał okres geometrycznej abstrakcji, a obecnie uprawia swego rodzaju „magiczny realizm”.Był kierownikiem Katedry Grafiki Artystycznej ASP w Gdańsku w latach 1990-2002.
Jego życiowe credo
Sztukę umiłował nade wszystko. Zwykł mawiać, że gdy tworzy, czuje się spełniony. Zawsze ma przy sobie pastele lub sztalugę albo przynajmniej szkicownik i ołówek. Każdego lata od niepamiętnych czasów, Tumiel maluje swoje obrazy w plenerze. Podczas wernisażu przypomniano, że przy tej okazji zdarzały mu się nieplanowane , hm… happeningi artystyczne. Pewnego lata we Władysławowie miał pomysł na morską martwą naturę z flądrami .Niestety, zanim zaczął pracę, odwołano go do innych obowiązków, wymagających pobytu w centrum tego kurortu. Kiedy wrócił, okazało się, że flądry zniknęły. Uczestnicy pleneru utrzymywali, że pewnie poszły sobie popływać, bo przecież rybka lubi pływać.
Artysta, jak to artysta, bywał roztargniony. Któregoś późnego jesiennego wieczoru powrócił do domu z wernisażu, który odbył się w Żukowie . Kiedy już się szykował do snu, odezwał się telefon: Panie profesorze, pan zabrał moje paletko, czy mogę przyjechać je odebrać? Legendarna jest też pracowitość artysty. Każdego wieczoru, zanim uda się na spoczynek, ma obowiązek naszkicować pomysł na nowe dzieło. Inaczej nie mógłby zasnąć. Wernisaż u Glazów udowodnił, że mimo złej sławy otaczającej skorpiony w przyrodzie, osoby urodzone pod tym znakiem są sympatyczne, przyjacielskie i uwielbiają sztuki piękne. Nawet gastronomiczne, o czym świadczyły dwa piękne (i smaczne) torty, które zaserwowano gościom wernisażu.
Anna Kłos