Wygląda jak z dramatu Szekspira, pochodzi z Białorusi, która nawet nie ma dostępu do morza, a fascynują ją stoczniowe konstrukcje, Mówi, że dostrzega w industrialnych budowlach romantyczne krajobrazy i nastroje. Maluje z dużą swobodą, jakby od niechcenia a potrafi w sposób oryginalny uchwycić wzniosłość obiektu i przedstawić kontrast między przemysłową brutalnością a lekkim, pastelowym nastrojem. Obrazy Julii Stratowicz można oglądać w Galerii Glazów przy Długim Targu, będącym jakby letnim salonem Gdańska. Wernisaż wystawy zatytułowanej: „Woda i Stal”, odbył się 8. lipca br. Należy podziwiać obrotność i umiejętności wyszukiwania młodych talentów przez współwłaścicielkę Galerii Barbarę Glazę.
Młoda malarka, artystyczny talent ma w genach, po rodzicach – artystach. Oni też zadbali o rozwój jej zdolności od dzieciństwa. Kształciła się na Państwowym Uniwersytecie im. Janka Kupały w Grodnie, a potem na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym w Wilnie. Białoruś opuściła w 2018 roku przenosząc się do Warszawy, gdzie przez dwa lata prowadziła Galerię Sztuki „Poznańska 24”. Następnie przez rok przebywała na Teneryfie, gdzie nauczyła się wykorzystywać w malarstwie nową bazę kolorów. W roku 2023 otrzymała Stypendium Ministra Kultury Gaude Polonia przeznaczone dla młodych twórców.
Prócz talentu malarskiego posiada dużą przedsiębiorczość i życiową odwagę, jest, można rzec, obywatelką świata. Rodzice pozostali w Grodnie. Jej tata, aby wziąć udział w wernisażu córki, musiał 16 godzin spędzić na białorusko-polskiej granicy.
Anna Kłos