Koniunktura kwitnie, ale wśród ekonomistów panuje przekonanie, że może to być cisza przed burzą. Zagrożenia płyną nie tylko z samej gospodarki, ale i geopolityki, która coraz częściej wstrząsa rynkami. Niejeden taki wstrząs możemy odczuć w 2018 roku.
Zaraz po sylwestrze warto zapiąć pasy. W nowym roku może nas czekać coś naprawdę wielkiego – twierdzą ekonomiści, rysując niepokojące scenariusze. Scenariusz pierwszy: zostaje osiągnięty szczyt globalnej koniunktury. Tego najbardziej obawia się m.in. Marcin Mrowiec z Banku Pekao SA. – Wejście w spadkową fazę cyklu może uruchomić negatywne procesy, obawa o tempo przyszłego wzrostu ogranicza chęć inwestowania i konsumpcji, wprawiając w ruch samospełniającą się przepowiednię – mówi.
Scenariusz drugi: pęka bańka spekulacyjna na rynkach, które wykazują irracjonalny entuzjazm. – Każdy „czarny łabędź”, czyli nieoczekiwane wydarzenie, może tę bańkę przekłuć – to już Piotr Kuczyński z Xeliona.
Scenariusz trzeci, niestety możliwy: potężny konflikt, może nawet nuklearny, zalewa rynki czerwienią.