fbpx

Pracodawcy Pomorza

ENenglish

Bursztynowe sny Haralda z Mierzei

 

Harald Popkiewicz z synem Erykiem podczas Targów Amberif

 

Do Haralda Popkiewicza –  twórcy nowatorskiej biżuterii, wielu cenionych rzeźb, a także (niestety) mało znanego malarza, chętnie przyznaje się zarówno Gdańsk jak Toruń. De facto miał pracownie zarówno w grodzie Kopernika jak w Mikoszewie na Mierzei Wiślanej a jego prace od  25. marca do 22 maja br. możemy oglądać na wystawie w Muzeum Bursztynu w Gdańsku.

 

Jak Harald trafił do Mikoszewa

Miał kilka lat, kiedy jego mama przeniosła się wraz z rodziną z Wielkopolski do Mikoszewa. Była nauczycielką, a po opuszczeniu przez Niemców Wolnego Miasta Gdańska, na tym terenie dramatycznie brakowało pedagogów. Rodzina otrzymała od władz poniemiecki dom z kilkoma hektarami ziemi. W Mikoszewie upłynęło dzieciństwo i młodość Radka (tak go nazywano) i jego rodzeństwa. Obcując na co dzień z nadmorską przygodą, plażą, morzem i Wisłą, która tam właśnie wpada do Bałtyku, zaczął zbierać różne „skarby”, jak to dziecko – więc muszelki, kamyki i bursztyn. Wieś leży w pradolinie Wisły, więc dokładał do tego, znalezione w polu,  intrygujące kawałki czarnego drewna, korzenie i żelastwo – spadek po II wojnie.

Budował z tych znalezisk fantastyczne rzeźby, i całe sceny rodzajowe. Ta pasja już mu została. Choć rodzice usiłowali „pchnąć” go w kierunku solidnego, w ich mniemaniu, zawodu – związanego z rolnictwem, uparł się zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (obecnie ASP), na kierunek rzeźba. Nie dostał się. Trudno się dziwić – w tamtych czasach przyjmowano na pierwszy rok po kilka osób, często z rodzin artystów, które wcześniej już były przydatnych technik i umiejętności uczone na prywatnych lekcjach. Jakie miał przy nich szanse syn nauczycielki podstawówki, prosty chłopak z wielodzietniej rodziny  z Żuław – samouk?

 

Uparł się, bo miał talent i pasję tworzenia

Skoro oficjalna droga sztuki okazała się niedostępna, skierował się do rzemiosła. W końcu widział ilu wytwórców tzw. pamiątek egzystuje w okolicy. To były jego pierwsze Akademie. Dobrze mu szło, umiejętności nabywał w lot. W 1972 r. założył własną pracownię bursztynniczą w Mikoszewie, gdzie realizował swoje pomysły łącząc bursztyn z miedzią, alpaką potem srebrem. Czytał w bursztynie. Sam kamień go inspirował.   Bywało, ze godzinami oglądał i obracał w palcach jedną bryłkę, wpatrując się w jej fakturę, kształt i kolor, by w końcu dopasować formę podpowiedzianą mu przez bursztyn. Wtedy rysował szkic projektu, który zrodził się w jego wyobraźni. Rzemieślnik przeobraził się mentalnie w artystę w 1974 r., kiedy otrzymał I nagrodę za pierścionek „słoneczko” w konkursie organizowanym w Gdańsku przez Cepelię w kategorii „Małe formy i biżuterię łączoną z bursztynem”. Cztery lata później został przyjęty do Związku Artystów Rzemiosła Polskiego. W tym samym roku w Gdańsku uzyskał tytuł mistrza złotnictwa w kategorii: wyroby ze srebra.

W ciągu dekady od rozpoczęcia działalności złotniczo/bursztynniczej, wytworzył własny, niepowtarzalny styl.  W dodatku udało mu się pogodzić czysto komercyjną działalność z własną wrażliwością artystyczną. W połowie lat dziewięćdziesiątych obok biżuterii ze srebra i bursztynu zaczął tworzyć też małe jubilerskie rzeźby.

 

 

Przedtem jednak zaistniał Toruń

To było upalne lato. Harald, który od małego pływał w Bałtyku jak ryba i żeglował, „dorabiał sobie” jako ratownik na mikoszewskiej plaży. Ela, obroniwszy dyplom na UMK w Toruniu, odpoczywała po trudach nauki na tym samym pobrzeżu. Trudno było się nie spotkać. I tak się zaczęło podwójne życie Radka, rozpięte między Mikoszewem, gdzie od dziedziczył część ojcowizny (właściwie „matczyzny”) a Toruniem, skąd pochodziła Ela. Na początku małżeństwa zamieszkali w Mikoszewie, gdzie rodzina odstąpiła im budyneczek niegdyś gospodarczy. Wyremontowali i dopasowali do swych potrzeb.  Radek tworzył bursztynowe cudeńka a Ela zajmowała się ich sprzedażą w sklepiku- kiosku przyklejonym do kuchni. Nieraz z dziecięciem na ręku, bo wkrótce urodził się Olaf, a potem Eryk. Dzięki artystycznym talentom Radka a biznesowym Eli, zaczęli się dorabiać i po pewnym czasie stać ich było na kupno domu w Toruniu (który był ulubionym miejscem Eli). Od tej pory żyli w rozkroku – między Mikoszewem a Toruniem.

Synowie też zostali zainspirowani przez Żuławy

Od połowy lat 90. Harald prowadził firmę rodzinną razem z synami Olafem, a następnie Erykiem mającą w zakresie działalności  projektowanie i wykonywanie biżuterii i form przestrzennych. W latach 1997-2020 należał do Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników. W 1999 r. przyjęto go do Toruńskiego Związku Polskich Artystów Plastyków Polska – Sztuka Użytkowa, gdzie działał w zarządzie związku do końca swoich dni.  Olaf zainteresował się  archeologią a jego pasją stało się poszukiwanie śladów historii wielki bitew – wydarzeń historycznych w Polsce i za granicą. Eryk od dziedziczył po ojcu pasję do bursztynu. Był jednym z dwojga kuratorów wystawy dzieł ojca, która aktualnie jest do obejrzenia w Muzeum Bursztynu w Gdańsku. Powiedział podczas wernisażu: 

– Tata kochał Pomorze Nadwiślańskie i tylko tu czuł się w pełni wolny. – Morze Bałtyckie zobaczył po raz pierwszy jako pięciolatek, kiedy wraz z rodzicami przybył z Leszna Wielkopolskiego do Mikoszewa. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Przejawiał to również interesując się historią i archeologią Żuław. Około 1970 roku odkrył pradziejowe stanowisko pracowni bursztynniczej w Niedźwiedziówce. Zainteresował nim środowisko naukowe. To również dzięki temu odkryciu teren Żuław stał się później celem profesjonalnych badań archeologicznych, które kontynuowali odkrywca Truso, dr Marek Jagodziński oraz archeolodzy z Uniwersytetu Warszawskiego.

Eryk, prócz wykonywania biżuterii z bursztynu, zajmuje się też popularyzacją wiedzy z dziedziny tej kopaliny oraz metod obróbki. 30. marca br., więc już niebawem, będzie oprowadzał po wystawie ojcowskiej w gdańskim Muzeum Bursztynu. Nie po raz pierwszy w tej roli, już kilkakrotnie był opowiadaczem historycznych dziejów i tajników obróbki bursztynu. Chętnie prowadzi też warsztaty tematyczne związane z tą kopaliną, przeznaczone zarówno dla dorosłych jak dzieci.

Nieodkryty talent malarski

Na wystawie w Muzeum Bursztynu zaprezentowano kilkadziesiąt prac zmarłego w 2021 roku artysty, głównie biżuterię, małe formy plastyczne ale i obrazy. O tym, że drugą jego pasją jest malarstwo, nie wiedziała nawet rodzina. Wprawdzie nieraz malował Elę, która była jego Muzą, czy żuławskie krajobrazy, ale nie traktowano tego poważnie. Odkrycie nastąpiło dopiero po jego śmierci… Harald miał w Mikoszewie szopę, która była jego królestwem i do której nikt nie miał dostępu. Okazało się, że jest tam kilkadziesiąt obrazów. Malował jakby od niechcenia – na płycie pilśniowej lub desce akrylowymi farbami. Szkoda, że nie miał czasu i okazji rozwinąć tego talentu. Obrazy Haralda Popkiewicza są pełne przyrodniczych motywów. Malował morze z żaglówkami, łodziami rybaków, ptaki, ryby, plażę, nadmorskie wydmy i lasy, a także żuławskie krajobrazy z nieodłącznymi wiatrakami (w czasach jego młodości widział ich sporo), oraz ludzi: rybaków, żeglarzy, poławiaczy bursztynu, nimfy wodne – wszystko w fantastyczno-basniwej formie  Na obrazach dominuje ciepła kolorystyka – żółć wydm, błękit morza, biel spienionych fal i soczysta zieleń roślin. Człowiek jest przedstawiany jako część przyrody. Bardzo często pojawia się  postać brodatego bursztyniarza, najpewniej samego Haralda, dzierżącego kaszorek do poławianie bursztynu.

Z Żuław do muzeów na całym świecie

Biżuteria i inne formy przestrzenne Haralda Popkiewicza znajdują się obecnie w zbiorach muzealnych na całym świecie, m.in. w Smithsonian Institution w Waszyngtonie (USA), Gintaro Galerija w Nidzie i Wilnie (Litwa), Deutsches Bernsteinmuseum w Ribnitz-Damgarten (Niemcy), Horsens i Hobro (Dania), Muzeum Bursztynu w Kaliningradzie (Rosja), Muzeum Bursztynu w Gdańsku, Muzeum Zamkowym w Malborku, Muzeum Bursztynu w Wilnie (Litwa), Muzeum Bursztynu w Rydze (Łotwa), Muzeum Bursztynu w Krakowie, Muzeum Bursztynu w Kołobrzegu oraz w wielu prywatnych kolekcjach.

Niestety nigdy nie miał zaszczytu otrzymać jakiejkolwiek nagrody podczas Targów Amberif, choć przez wiele lat prezentował swe wyroby w Galerii Projektantów. Cóż, nikt nie jest prorokiem między swymi.


Anna Kłos